Golenie nóg

Hej ;) 
Miało być ogólnie o depilacji nóg, ale postanowiłam najpierw zająć się tym najpopularniejszym typem, czyli goleniem :P
Zdjęcie jeszcze z początku wiosny (bledzioch)
Zawsze dziękuję matce naturze za to, że obdarzyła mnie jasnymi i cienkimi włoskami na nogach. Dzięki temu moja depilacja jest ułatwiona. Nie potrzebuję specjalnych golarek, żeli, pianek czy innych pierdół. Na pierwszy rzut oka nie ma różnicy, czy golę je raz na tydzień czy raz na miesiąc. I mogę golić tylko od kolana w dół.
Znam i stosuję kilka domowych sposobów, które ułatwiają golenie nóg.
  • Golenie po użyciu odżywki do włosów

Jest to doskonały sposób na wykorzystanie odżywki, która się nie sprawdziła, ale szkoda wyrzucić. Wystarczy na kilka minut nałożyć odżywkę na nogi, a potem rozpocząć depilację. Odżywki ułatwiają poślizg i zmiękczają włoski, w moim przypadku działały również nawilżająco. O podrażnienia u mnie ciężko, ale ich  nie zaobserwowałam. Wadą jest jedynie to, że maszynka szybciej się zapycha.
  • Golenie po użyciu oliwki / oleju
Tu dobrze sprawdzają się oliwki w żelu (np. z Johnsona), ale te zwykłe też są niczego sobie. Największą zaletą tego sposobu są dobre nawilżenie i poślizg. W tym przypadku również nie było u mnie podrażnień. I tak jak w pierwszym przypadku, wadą jest częstsze zapychanie maszynki.

  • Golenie z balsamem do ciała
 To również dobra metoda jeśli jakiś balsam się nie sprawdzał. Nawilżamy nogi i nakładamy grubszą warstwę balsamu, dzięki temu uzyskujemy poślizg i optymalne nawilżenie. Znowu wadą jest zapychanie maszynki. 

  • Golenie przy użyciu żelu pod prysznic
 Tendencja spadkowa, ale to chyba mój ulubiony sposób. Wystarczy rozsmarować żel i można wjeżdżać kosiarką. Jedyna zaleta to poślizg, a wadą jest brak nawilżenia, jednak go nie wymagam, bo i tak po kąpieli lubię coś wetrzeć w nóżki.



  • By poprawić krążenie i ograniczyć wrastanie się włosków po goleniu, robię sobie piling kawowy. 

Próbowałyście którąś z tych metod? Co o nich sądzicie? :)

2 komentarze :

  1. Mam kiedyś dała mi balsam z Dove...
    Goliłam nóżki, smarowałam, goliłam, smarowałam... Fakt, kiepsko się wchłaniał, ale łydeczki były nieskazitelnie gładkie...;D
    Za którymś razem zorientowałam się, że to odżywka włosów... Nie mam pojęcia do dziś jak to się stało, że uznałam ją za balsam. Życiowa porażka #345678

    Świetny wpis, oczywiście większość mi nieznana, śliczna Olu :D
    Golarka jest najlepszym przyjacielem w takiej sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty to zawsze masz takie przypały :D hahaha
    Dzięki Ingrid :*

    OdpowiedzUsuń

Hair, Nails, Pony Tails © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka