Pielęgnacja zimą

Witam po dłuższej przerwie :)


Dzisiaj spróbuję podjąć się tematu mojej pielęgnacji włosów zimą. Pewnie same doświadczacie podobnych problemów co ja, jednak postaram się je w miarę (jak na blondynkę) racjonalnie uzasadnić mój wybór.

Nawilżanie
Co prawda zawsze piszę o odżywianiu, wręcz do znudzenia, ale w zimie włosy potrzebują go równie bardzo, jak w upalne lato. Są bowiem bardziej podatne na ocieranie, uszkodzenia, ale też na przesuszenia, w końcu ciepło walące z kaloryferów jest gorsze niż to od słoneczka, bo jest bardziej suche. Tak więc warto olejować przynajmniej 2 razy w tygodniu, pamiętajmy też o stosowaniu maseczki, odżywki d/s i b/s, a także serum. W zimie możemy sobie pozwolić na większą ilość silikonów np. w odżywkach.

Odżywianie
Moja ulubiona część - jedzonko :D Sama zawaliłam w tym roku odżywianie, jednak rozplanowałam sobie dietę tak, żeby wszystko nadrobić. Na pewno przydatny w zimie jest tran, kiełki, wszelkie nasiona np. orzechy, pestki z dyni. Nie zapominajmy też o nawadnianiu, bo woda to podstawa :)

Czapka
Ja naprawdę rozumiem, że ciężko się przyzwyczaić, że fryzura może źle wyglądać, włosy szybciej się przetłuszczają i w ogóle fuj, ale... Czapka chroni cebulki włosowe i całe włosy przed przemrożeniem. Przez przemrożenie cebulek włosy mogą zacząć wypadać, gorzej rosnąć. Czapa jest więc niezbędna jeśli zapuszczacie włosy.

Związanie
Jak już wspominałam, włosy są bardziej narażone na ocieranie, więc najlepiej je wiązać :) unikniemy niepotrzebnych uszkodzeń i rozdwojonych końcówek (przynajmniej w jakimś stopniu).

Suszenie, prostowanie
Unikamy suszarki! Nie potrzebujemy dodatkowego przesuszenia, suchym, gorącym powietrzem. Zimny nawiew, jonizacja i heja. Innej opcji nie widzę. Co do prostowania - Broń Boże! Unikać jak diabeł święconej wody :D


Powietrze
Sama nie sądziłam, że to takie istotne, ale jeśli macie taką możliwość, nawilżajcie powietrze w pomieszczeniach, w których przebywacie. Warto zainwestować w nawilżacz powietrza, albo coś takiego. Ja na razie jestem zmuszona nawilżać powietrze susząc wilgotne ręczniki na kaloryferze.

To tak z grubsza i mniej więcej. Zawsze coś. A Wy jak dbacie o swoje włosy?

Buziaki
Ola :)



Czytaj dalej...

Zagęszczanie włosów

Witam i zapraszam na post o tym, jak zagęściłam włosy. :)
Od razu dodam, że wszystkie te kuracje wspomogły również wzrost włosów.


  •  drożdże – to pierwszy krok jaki podjęłam na początku mojej przygody z włosomaniactwem.  Włosy po 3 takich kuracjach bardzo się zagęściły  - przybyło mi około 4cm objętości, więc sporo. Jednak trzeba być bardzo cierpliwym by doczekać się efektów. Kurację znajdziecie niżej w linkach.
  •  sok z brzozy – zdecydowanie mój ulubieniec  od zagęszczenia. Nie byłam zbyt regularna jeśli chodzi o picie i wcieranie tego specyfiku, jednak efekty mocno mnie zaskoczyły – mnóstwo BH i lepszy wzrost włosów w ciągu dwóch tygodni, potem włoski wyskakiwały i rosły szybciej przez kolejne 2.
  •  skrzypokrzywa i pokrzywa – pokrzywa ze skrzypem, jak i solo działała mniej spektakularnie niż dwaj poprzednicy, ale na pewno powstrzymała wypadanie, trochę pomogła porost i przyrost. Jeśli macie problem z wypadaniem, polecam wypróbować.
  •  tabletki drożdżowe – działają nieco słabiej niż drożdże do picia, jednak działają. Jeżeli problem tkwi w smaku drożdży – śmiało spróbujcie tabletek, można je kupić w aptece w granicach 8-14zł.
  • wcierki – pisałam o nich TUTAJ.
  • CP – suplement, którego się boję i nie stosowałam go. Czytałam, że działa rewelacyjnie na porost i przyrost, jednak nie ogranicza się on jedynie do skalpu, ale np. również twarzy, dziewczyny pisały, że miały też dużo twardsze włoski na nogach, szybciej tam rosły.
  •  koktajle warzywne i owocowe – jabłko, pietruszka, marchew, czarna porzeczka, pomidory – m.in. to  lubią moje włosy i cera, nie wiem jak tam dokładnie to działało u mnie na zagęszczenie. Wiem, że ich wygląd zdecydowanie poprawił się po takiej dawce witamin. W dodatku jest smaczne i na pewno nie zaszkodzi. :)
 Macie jakieś swoje sposoby na zagęszczenie włosów? :)
Czytaj dalej...

Dermo future - Hialuronowy wypełniacz do ust

Miesiąc temu chwaliłam się paczuszką, którą dostałam od Twojego Źródła Urody.

Właściwie od razu na początku przekreśliłam produkt, bo jakoś nigdy nie mam przekonania do takich wynalazków. Czy słusznie? Przeczytacie w dalszej części wpisu :)



Paczuszka, która dotarła do mnie Pocztą Polską. Była w ciężkim i opłakanym stanie, bałam się, że zawartość mogła dotrzeć uszkodzona, na szczęście nic takiego się nie stało.

Ogólne informacje
Produkt znajduje się w tubce, którą widać na zdjęciu. Nie jest on zbyt wygodny przy aplikacji, po pierwsze przez aplikator, po drugie przez konsystencję. Aby równo rozprowadzić krem posługiwałam się palcami :) Konsystencja była dla mnie zaskoczeniem, jest dość rzadka i szybko topi się na ustach, przy czym usta długo są nawilżone. Jest bezzapachowa, a w smaku zalatuje chemią.


Wiele osób twierdzi, że nie zdecydowałoby się na ten produkt. Ja nie widzę w nim nic groźnego. Kwas hialuronowy tak mocno podkreślany w nazwie produktu znajduje się hohoho, na przedostatnim miejscu składu, daleko za "Parfum", a kolagen tuż przed nim. Główną rolę odgrywa parafina, gliceryna, masło shea i olej słonecznikowy.



Co pisze producent?
" Badania kliniczne w przypadku HIALURONOWEGO WYPEŁNIACZA UST potwierdzają wyraźnie większe usta i mniejsze zmarszczki, pierwszy efekt już po 5 minutach od zastosowania. Po 28 dniach stosowania usta stają się wypełnione i powiększone, a zmarszczki znikają. Jeżeli tylko Twoje usta są naturalnie wąskie lub z biegiem czasu straciły swoją objętość, wypełnij je w ciągu kilku minut, sprawiając, że będą pełne i gładkie."




Mój komentarz:
Racja, zauważyłam, że po paru minutach faktycznie, usta stały się bardziej wygładzone, wyglądały na bardziej jędrne i nawilżone. Czy od razu były większe? Niee, raczej nie. Połysk dał optyczne powiększenie. Usta nabrały wyraźniejszego koloru, są jakby napuchnięte, tyle, że nie towarzyszy temu żadne pieczenie, mrowienie itp.


Po miesiącu:
Producent zaleca używanie przez 28 dni. Zdarzało mi się zapomnieć, ale wtedy starałam się nałożyć wypełniacz 2 razy dnia następnego. Na pierwszy rzut oka nie widziałam kolosalnej różnicy, chociaż usta trochę się powiększyły. Zmarszczek (jeszcze) nie mam, więc tu różnicy nie widzę. A teraz zdjęcie porównawcze.


+ działa
+ dobrze nawilża usta
+ łatwy w zastosowaniu
+ nie podrażnia, nie szczypie
+ cena

- niewygodny aplikator i konsystencja
- daje chemiczny posmak w ustach
- dostępność

Cena: 17zł /12ml

Opinia
Właściwie wypadł lepiej niż się spodziewałam. Czy polecam? Myślę, że tak. Tym bardziej, że jest to bezbolesne.

Ocena: 4 / 5


Czytaj dalej...

Bławatki

Hej, hej :)
Dzisiaj o toniku, który podpatrzyłam u @kamalla21.
Może pamiętacie, jak ostatnio marudziłam, że mnie zsypało, a zdarza mi się to bardzo rzadko. Przynajmniej nie w takiej ilości. Po zastosowaniu kremu Himalaya było jeszcze gorzej, bo mnie zapchał.
 

Tak się ładnie złożyło, że tego samego dnia, w którym Kamalla pisała o toniku, ja miałam w planach zbieranie ziół m.in. chabrów, które miałam przeznaczyć do płukanki włosowej. Plan nagle uległ zmianie, bo zanim przystąpiłam do robienia toniku, sięgnęłam źródeł. :D Wyczytałam, że bławatek działa oczyszczająco, antybakteryjnie i przeciwzapalnie i uznałam, że to strzał w 10.

Tonik przygotowywałam wg przepisu Kamalli: Pół słoiczka kwiatów chabru, zalałam do pełna wrzątkiem. Owinęłam ścierką i wstawiłam na 12 godzin w ciemne miejsce. Po tym czasie odcedziłam, 30 ml zostawiłam dla siebie, resztę wstawiłam do lodówki.

Twarz przemywałam kiedy tylko miałam czas. Efekt był natychmiastowy. Twarz nabrała blasku, była świeża, pory zamknięte, a zaczerwienienia zmniejszyły się. Po kilu dniach nie było po nich śladu.

Przyznam szczerze, że nie uwierzyłabym, gdyby ktoś mi go polecał, ale tonący brzytwy się chwyta. Cieszę się, że trafiłam na ten tonik, bo jeszcze żaden nie działał na moją skórę tak dobrze, jak ten.

Polecam z całego serducha 
Jeśli macie możliwość, zbierajcie kwiat chabru. Na internecie jest dość drogi, a przecież można go znaleźć prawie w każdym zakątku Polski za darmo (jeszcze Wam podziękują za wyrwanie chwastu).
Chaber działa też dobroczynnie na oczy, więc spokojnie można przemywać nim całą twarz.
Czytaj dalej...

Aktualizacja włosowa

Hej :)



Nie udało mi się ostatnio uchwycić koloru. Mój aparat oszalał.A najwyższa pora by zrobić czerwcową aktualizację włosową.
Przed podcięciem
Podcięte




Kolor moich włosów tutaj zupełnie odbiega od rzeczywistości. Poniżej zobaczycie mój normalny kolor. Na wierzchu jaśniutki, pod spodem nieco ciemniejszy.




Poszło około 3 cm końcówek. Nie były na szczęście bardzo poniszczone, chociaż nie widziały nożyczek ze 3 miesiące.
Nie stosowałam żadnych kuracji na porost, nie robiłam domowych zabiegów. Olejowanie, maska, odżywka. A oto wszystko, czego używałam:

Szampony: Babydream, Timotei Intense Repair z Awokado, Shauma Fresh

Odżywki: Garnier Ultra Doux Lawednowy, Garnier UD Rozmaryn + Liść oliwny, Alterra z Granatem i Aloesem

Maski: Maska domowej roboty (jajeczna), Romantic Anti-age zielona, Biowax do włosów blond

Olejowanie: Oliwka Babydream fur mama. Brak czasu spowodował, że olej nakładałam na sucho. Efekt ten sam.

Serum na końce: Bioelixire - Argan Oil - w końcu udało mi się go wykończyć, jestem z niego bardzo zadowolona ;)

I tak to wygląda właśnie. Moje 3 cm odrosły, powiedziałabym, że nawet 1cm mi przybył. :)

Pozdrawiam, Ola ;)
Czytaj dalej...

Poparzenia słoneczne

Dzisiaj post krótki, ale na pewno przydatny gdy przesadzimy z opalaniem.

Na pewno większości z Was zdarzył się taki problem. Mnie również to nie ominęło. Dlatego chciałam podzielić się z Wami kilkoma prostymi, ale skutecznymi sposobami na ukojenie płonącej skóry.


  •  Kwaśne mleko, maślanka, jogurt, kefir, śmietana - Posmaruj skórę którymś z tych produktów i pozostaw na pół godziny. Doskonale nawilżają i koją skórę, dają uczucie chłodu i nieco łagodzą zaczerwienienie. Wiem, że ta metoda może wydawać się dziwna, ale jest sprawdzona i naprawdę działa.
  •  Kojąca kąpiel -nic nie dało mi lepszego ukojenia niż kąpiel. Woda nie może jednak być zbyt gorąca ani zbyt zimna.Gorąca przyniesie większy ból, a zimna może wywołać szok termiczny. Można do kąpieli dodać olejki, które dodatkowo nawilżą skórę.
  • Balsam - po kąpieli warto wetrzeć w skórę balsam z d-pantenolem, witaminą E, czy alantoiną, które wspomogą regenerację naskórka.
  • Sok z aloesu - również działa łagodząco, jednak szybko się wchłania. Jest on źródłem wszelkich witamin, również wspomaga regenerację naskórka
Te kroki pomogły mi szybciej pozbyć się bólu i zaczerwienienia. Uniknęłam też schodzenia skóry. Także polecam na wypadek wypadku.
Pozdrawiam, Ola ;)
Czytaj dalej...

Pielęgnacja włosów latem



Dziś o tym, jak zmienia się moja pielęgnacja latem.
Choć właściwie nie zmienia się ona znacząco wśród roku, ale jest kilka szczegółów wartych uwagi. :P




  • Nakrycie głowy – u mnie to najważniejsza zasada. Zawsze staram się chronić włosy przed nadmiernym promieniowaniem, ale również chronię się przed bólem głowy, bo zawsze gdy nie mam czegoś na głowie migrena murowana.
  •   Związanie – jeżeli chodzę koło domu, idę na rower, rolki czy cokolwiek innego gdy jestem w ruchu, wiążę włosy, dzięki czemu zmniejszam ich powierzchnię ocierania
  •   Staram się nie moczyć włosów, gdy jestem nad kąpieliskiem//jeziorem/morzem. A jeżeli już mi się to zdarzy, to w domu od razu myję włosy. Oczywiście bez wielkiej paniki. Używam wtedy szamponu z SleS, by dokładniej oczyścić włosy z zanieczyszczeń i nakładam maskę na godzinkę
  •  Stosuję serum z silikonami. Ta niewidzialna powłoczka jakoś tak zawsze jest ze mną zimą i latem. I tak jak cały rok unikam ich w szamponach, to w serum okazują się być przydatne
  • Mój błąd, który popełniłam w tamtym roku – nie suszę włosów na słońcu. Miałam remont w domu, więc z mokrą głową wygonili mnie z domu, a nie mam w zwyczaju suszyć suszarką. Włosy wyschły szybko, ale miałam taki paskudny przesusz, że brak słów. Człowiek się uczy całe życie.
  •  Piję ziółka, jem dużo owoców i warzyw, robię naturalne maski i płukanki  – korzystam z tego, co mam w ogródku. To świetny czas, by wzmocnić włosy od wewnątrz.
  •   Piję dużo wody – to chyba najważniejsze, a najczęściej o tym zapominamy. Tym bardziej, że latem łatwiej o odwodnienie.
  • Włosy nawilżam równie bardzo jak w zimie. Standardzik – olejowanie, mycie delikatnym szamponem, laminowanie / maska, odżywka ds., (czasem) płukanka, serum na końce.
  • Można kupić gotowe produkty, które ochronią nasze włosy przed UV. Ja robię sobie mgiełkę do włosów z aloesu i olejku

Myślę, że te kilka zasad pomaga mi nieco w zachowaniu zdrowych włosów latem :)

A Wy jak dbacie o włosy latem? :)

Pozdrawiam, Ola 
Czytaj dalej...

Golenie nóg

Hej ;) 
Miało być ogólnie o depilacji nóg, ale postanowiłam najpierw zająć się tym najpopularniejszym typem, czyli goleniem :P
Zdjęcie jeszcze z początku wiosny (bledzioch)
Zawsze dziękuję matce naturze za to, że obdarzyła mnie jasnymi i cienkimi włoskami na nogach. Dzięki temu moja depilacja jest ułatwiona. Nie potrzebuję specjalnych golarek, żeli, pianek czy innych pierdół. Na pierwszy rzut oka nie ma różnicy, czy golę je raz na tydzień czy raz na miesiąc. I mogę golić tylko od kolana w dół.
Znam i stosuję kilka domowych sposobów, które ułatwiają golenie nóg.
  • Golenie po użyciu odżywki do włosów

Jest to doskonały sposób na wykorzystanie odżywki, która się nie sprawdziła, ale szkoda wyrzucić. Wystarczy na kilka minut nałożyć odżywkę na nogi, a potem rozpocząć depilację. Odżywki ułatwiają poślizg i zmiękczają włoski, w moim przypadku działały również nawilżająco. O podrażnienia u mnie ciężko, ale ich  nie zaobserwowałam. Wadą jest jedynie to, że maszynka szybciej się zapycha.
  • Golenie po użyciu oliwki / oleju
Tu dobrze sprawdzają się oliwki w żelu (np. z Johnsona), ale te zwykłe też są niczego sobie. Największą zaletą tego sposobu są dobre nawilżenie i poślizg. W tym przypadku również nie było u mnie podrażnień. I tak jak w pierwszym przypadku, wadą jest częstsze zapychanie maszynki.

  • Golenie z balsamem do ciała
 To również dobra metoda jeśli jakiś balsam się nie sprawdzał. Nawilżamy nogi i nakładamy grubszą warstwę balsamu, dzięki temu uzyskujemy poślizg i optymalne nawilżenie. Znowu wadą jest zapychanie maszynki. 

  • Golenie przy użyciu żelu pod prysznic
 Tendencja spadkowa, ale to chyba mój ulubiony sposób. Wystarczy rozsmarować żel i można wjeżdżać kosiarką. Jedyna zaleta to poślizg, a wadą jest brak nawilżenia, jednak go nie wymagam, bo i tak po kąpieli lubię coś wetrzeć w nóżki.



  • By poprawić krążenie i ograniczyć wrastanie się włosków po goleniu, robię sobie piling kawowy. 

Próbowałyście którąś z tych metod? Co o nich sądzicie? :)
Czytaj dalej...

kompot

Hej ;)
Wiecie już na pewno, że skrzyp i pokrzywa świetnie wpływają na włosy, paznokcie i cerę. Pisałam już na photoblogu o zwykłej herbatce, która pierwszorzędna w smaku nie jest. Dziś więc pomysł jak zneutralizować ten smak ;)


Potrzebujemy:
  • 6 gałązek skrzypu
  • 5 pokrzyw
  • kilka łodyg rabarbaru
  • 4 gałązki mięty
  • ok. 15 truskawek
  • cukier / słodzik wg upodobań
Skrzyp, pokrzywę i miętę wypłukałam najpierw w wodzie z solą, podobno pomaga to w usunięciu wszystkich zwierzątek na nich. Nie zauważyłam później żadnych kolegów, więc to chyba prawda :P Pokrzywę można wrzucać zarówno całą, jak i same listki. Wszystko oprócz cukru, truskawek i mięty wrzuciłam do garnka z 3 litrami wody i gotowałam 15 minut. Następnie dodałam miętę i przekrojone do połowy owocu truskawki, gotując kolejne 10 minut. Pod koniec delikatnie ściskałam dwiema łyżkami truskawki, by puściły więcej soku. Wszystkie składniki odcedziłam i posłodziłam kompot. Gotowe.




Kompot jest doskonały na upalne dni. Dzięki mięcie jest orzeźwiający, a dzięki pokrzywie ma "nienachalny" smak. Truskawki równie dobrze można zastąpić wiśniami, malinami, czy nawet jabłkami.Z każdym z tych owoców postępuję podobnie. ;)

Smacznego!

Pozdrawiam, Ola :)
Czytaj dalej...

Porównanie

 Hej Kochane ;)

Większość z Was wie, że miałam małe problemy z paznokciami. 

Zawsze były miękkie, kruche, bardzo łatwo zbyło je zanieczyścić. Właściwie nigdy nie zapuszczałam paznokci, bo nie były mi one potrzebne. Przeszkadzały mi w graniu na gitarze, na elektryku łatwiej nimi zahaczyć, jakoś trudniej się dociska progi.. :D Na pewno się da, no ale ja nie potrafię.  Nie potrzebowałam długich paznokci i tyle.

 Ale któregoś pięknego dnia przed studniówką zrozumiałam, że przydałoby się jakoś zadbać w końcu o paznokcie. Najpierw przez miesiąc wcierałam  solo olejek rycynowy, co zdało się na niewiele. Nie chciałam ryzykować Eveline 8w1 przed studniówką, więc co nie bądź zapuściłam paznokcie, pomalowałam, by jakoś wyglądały. 


Potem obcięłam i kupiłam Eveline, o tej historii możecie przeczytać kilka postów wcześniej. Zero wzmocnienia, a po odstawieniu białe plamki i żółte paznokcie (widzę to dopiero teraz po "odrostach"). Skórki w opłakanym stanie.. Płacz, żal i zgrzytanie zębów.

Postanowiłam zrobić swoją mieszankę olejków na obraz słynnego Regenerum. Po miesiącu stosowania pojawiły się efekty. Skórki w lepszym stanie, wybielenie paznokci, białe końce, tak jak przy Frenchu, no i wzmocnienie. W końcu moje paznokcie zaczęły wyglądać normalnie. Dodatkowo wzmocniły się po piciu soku z brzozy. W poprzednim miesiącu przez maturę trochę zaniedbałam moje paznokcie, ale nadal są mocne. 

Co robię, żeby mieć zdrowe paznokcie?
  • wcieram olejki - co tylko mam pod ręką, najczęściej mieszanka tranu, oliwki Babydream i oleju rycynowego.
  • nie wydłubuję brudu spod paznokci - czyszczę je szczoteczką, dzięki temu pod paznokciem wyrasta płonka, która wzmacnia paznokieć i powoduje, że są bielsze
  • często stosuje kuracje na włosy, które działają również na paznokcie np. drożdże, sok brzozowy, czy skrzypokrzywa
  • staram się jeść dużo warzyw i owoców,  pić dużo wody
  • maluję paznokcie - czasem tylko po to by je zabezpieczyć
  • rzadko piłuję, ale jeśli już to w jedną stronę, a przynajmniej pod koniec.

 

Zamierzam jednak je obciąć na czas wakacji, bo tęsknię za gitarą i chcę podjąć się jakiejś pracy. Na razie udało mi się dorywczo i myślę, że w takich warunkach moje pazurki długo nie pożyją, a będą przeszkadzać tylko.
I tak jestem z siebie naprawdę dumna. 
A Wam jak się podoba moja przemiana? ;) 

Pozdrawiam, 
Aleksandra :*
Czytaj dalej...

Skrzypokrzywa

Skrzyp i pokrzywa to jedno z najbardziej docenianych ziół jeśli chodzi o włosy, skórę i paznokcie. O jej pozytywnych i negatywnych stronach przeczytacie za chwilę :)




Jak przygotować?
Najskuteczniejszym sposobem jest gotowanie obu ziół przez 20 minut. Gdy nie mam czasu, zalewam je wrzątkiem i zostawiam pod przykryciem na 15 minut. Podobnie można postępować z gotowymi herbatkami.

Ile pić?
W ciągu dnia bez ograniczeń, natomiast po 3 miesiącach powinno się zrobić miesiąc przerwy.

Pozytywne skutki:
- porost i przyrost włosów
- zatrzymanie wypadania włosów
- wzmocnienie paznokci
- oczyszczenie organizmu
- poprawa stanu cery
- wzmocnienie włosów

Negatywne skutki:
- wysyp niespodzianek na twarzy - skóra się oczyszcza, u mnie wystąpił.
- wypłukanie magnezu - polecam zakupić sobie magnez, ja zawsze stosuję Magnessium B6 i jest niezły.
- wypłukanie witaminy B2 - tą witaminę da się uzupełniać na bieżąco. Znajdziemy ją w mleku, wątrobie, twarogu, jajach, serach. Nigdy nie miałam problemów z tą witaminą.
- zioła te działają moczopędnie.

 
Dodatki:
Smak wywaru jest dość mdły. Mi początkowo nie smakował, ale tak jak większość dziewczyn, przyzwyczaiłam się.  Ja swoją słodzę, czasem gotuję kompot z rabarbarem lub miętą, dolewam soku. Wszystkie chwyty dozwolone.

Gotowe herbatki:
Nie spotkałam się jeszcze z gotową mieszanką skrzypu i pokrzywy. Zioła można kupić w niemalże każdej aptece i większości marketów. Cena waha się w granicach 2-4zł. Miałam okazję próbować kilku różnych herbat, jednak ich smak nie różnił się w ogóle, także nie ma co przepłacać.




Zdecydowanie lepiej smakują mi zioła prosto z gruntu. Tak ładnie pachną, a nie tak trudno je znaleźć. :)

 A na koniec moje pazurki pomalowane najgorszym lakierem jaki posiadam :D

Do zobaczenia wkrótce :)
Pozdrawiam, 
Ola :*
Czytaj dalej...

TOP 5 odżywek do włosów

Top 5 moich ulubionych odżywek do włosów :)

Kolejność zupełnie przypadkowa, bo nie wiem którą kocham najbardziej. </3




  • Garnier, Ultra Doux, Morela i olejek migdałowy - Przede wszystkim spodobał mi się jej zapach, włosy były po niej bardzo mięciutkie i fajniej się układały. Zdecydowanie mój faworyt jeśli chodzi o odżywki do włosów. Więcej o niej możecie poczytać TUTAJ.


  • Rossmann, Alterra, Granat i Aloes - tu też spodobał mi się zapach (chyba to najbardziej cenię w kosmetykach), cudowny skład, po alkoholu mnóstwo dobroci, żadnych silikonów, stosowałam jak maskę, bo bardzo podobny skład. Na wiosnę sprawuje się świetnie, używana co drugie mycie. Więcej o niej TUTAJ.


  • Garnier Ultra Doux, Rumianek i miód - w działaniu bardzo podobna do morelowej, chociaż ta dodała włosom więcej blasku. Wręcz odbijały światło jak lusterka. Więcej o niej TUTAJ.


  • Garnier Fructis, Godbye Damage - kolejny powód dla którego kocham Garniera, włosy dociążone, gładkie, miękkie, sypkie. A tam, jak jesteście ciekawe, to zajrzyjcie TU.


  • Ziaja, Odżywka intensywna regeneracja, do włosów łamliwych - bardzo lubię odżywki z Ziaji, bo moje włosy nie wymagają cudów, a po tej odżywce i tak są lśniące, dobrze się układają, wyglądają jakoś zdrowiej. Jest to chyba jedna z lepszych odżywek z tej serii. Moja ulubiona z resztą. KLIK


A jakie są Wasze ulubione odżywki do włosów?

Czytaj dalej...

Zakupy

 Wszyscy już powrzucali zdjęcia swoich łupów, a ja na zakupy, a raczej uzupełnienie rzeczy koniecznych miałam czas dopiero teraz, więc niewiele skorzystałam na promocjach. A właściwie to nic ;)

1. Shauma, Freesh it Up, Włosy przetłuszczające się z suchymi końcówkami - skusił mnie przyzwoity skład i ładny zapach. Cena: 9zł

2. Carmex, Moisturising Lip Balm, Strawberry - pomyślałam, że przyda się coś do ochrony ust z filtrem,  bo zaczynam sezon na opalanie. Tym bardziej chciałam go mieć, bo fajnie ochładza usta i nieco je powiększa. Przeszkadza mi jedynie ten chemiczny zapach. Cena: 9 zł

3. Green Pharmacy, Olejek łopianowy z czerwoną papryczką - od dawna chciałam go wypróbować, teraz będę miała trochę czasu, więc zobaczymy jak się sprawdzi. Cena: 7zł


4. Lovely, Pump Up Mascara - widziałam ją już chyba u wszystkich i wcale mnie to nie dziwi. Jest bardzo fajna i tania. Cena: 9zl

5. Lovely, Matte&Fresh skin - kupiłam do kompletu, zachęcona obietnicami producenta i wyglądem. Fajnie wyglądał na dłoni, więc pomyślałam, że może warto spróbować. Cena: 10zł





Mam nadzieję, że po maturach uda mi się w końcu porządnie wziąć za bloga, bo strasznie go zaniedbuję :<
Do zobaczenia wkrótce ;)
Czytaj dalej...

Pomysł na paznokcie

Pomysł podpatrzyłam na zszywce, jednak różni się on trochę od tego, co widziałam. Przynajmniej u mnie :)
Zrobiłam dwa rodzaje paznokci, jednak efekt był identyczny. Dosyć gadania, czas na zdjęcia :P


 Nałożyłam jedną warstwę lakieru i od razu zanim wyschło nałożyłam mąkę lub sodę.

soda
mąka
Po usunięciu nadmiaru sody pędzelkiem
Palec z sodą zamoczyłam w wodzie z octem, żeby  zrobiły się pęcherzyki.
 Raczej nie udało mi się to. :P Widać tylko pianę. Potem, gdy wyschły, pokryłam jeszcze jedną warstwą lakieru.

A tak wygląda całość + lakier brokatowy. Szczerze powiem, że na jasnych lakierach wygląda do d. Spróbuję zrobić w przyszłości coś takiego na czarnym, dla porównania.
+ Chyba najlepiej nie robić ostatniej warstwy lakierem, jedynie bezbarwny. Wtedy uzyskamy piękny lakier piaskowy w wybranym przez nas kolorze ;)


Czytaj dalej...
Hair, Nails, Pony Tails © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka