JAK SPAKOWAĆ SIĘ Z GŁOWĄ?
Hej :)
Tak myśląc o czekającym na mnie pakowaniu rzeczy na studia, pomyślałam, że przecież sporo jest osób, które robią to pierwszy raz. Przypomniało mi się, jak ładowałam do walizki i torby WSZYSTKO. W końcu to tam miałam spędzić większość czasu. Nic bardziej mylnego. W tym wpisie spróbuję Wam pomóc jak spakować się z głową. :)
1.Oceń ilość miejsca - szafa, komoda, półka - niezależnie od tego czy będziesz mieszkać w mieszkaniu czy akademiku, dobrze jest, żebyś wiedziała, ile miejsca masz do dyspozycji. To bardzo ułatwia pakowanie. Wiesz czy możesz zabrać jakieś figurki, misie czy inne sentymentalne pierdoły.
2. Ubrania - absolutnie nie opłaca się brać wszystkich ciuchów. Nie chodzi nawet o podział ze względu na pory roku, ale raczej te w których chodzisz i te, których nie lubisz. Wystarczy kilka par każdej części garderoby. I 3 pary butów. Adidasy, szpilki i trampki. Resztę dowieziesz następnym razem. Na wszelki wypadek przyda się cieplejsza kurtka, jeśli masz kawałek na uczelnię.
3. Naczynia - jasne, jeżeli masz zapewnione naczynia i garczki na stanacji, to mały problem, pojedyncze rzeczy można dokupić w razie czego, ale jeśli wszystko musisz zabrać sama, to wystarczy jeden średni garczek najlepiej z pokrywką, średniej wielkości patelnia, łyżka, łyżeczka, widelec, nóż do krojenia, talerz płaski, miseczka najlepiej żaroodporna (do mikrofalówki), kubek lub dwa. Przydają się też pojemniczki na jedzenie, ale da się bez nich żyć.
4. Pościel - niektóre akademiki (mieszkania w sumie też) zapewniają poduszkę i kołdrę, ale jeśli nie, to wiadomo, trzeba ją zabrać. Obleczkę na pościel zabrałam tylko jedną i gdy wracam do domu piorę ją, bo nie ma pralki. Przyda się wam mała poduszka - szczególnie w trakcie sesji i szczególnie w akademikach.
5. Kosmetyki - biorę wszystkie, chyba, że wiem, że czegoś nie będę używać albo nie będzie mi potrzebne przez najbliższy czas np. zapas lakierów.
6. Sentymentalne bzdurki - mnie w prawdzie nie są potrzebna, ale warto mieć coś takiego. Mimo wszystko nie zabierajcie tego za pierwszym razem.
7. Jedzenie - najlepiej nie brać pierwszym razem zapasu pierogów i schabowych, bo może się okazać, że po ogólnym podziale lodówki nie ma na nie miejsca.
8. Biżuteria - noszę tylko łańcuszek i czasem pierścionek, ale nie radziłabym brać cennych rzeczy, bo słyszałam o sytuacji, gdzie dziewczyny wydawały się super, a biżuteria warta kilkaset złotych wyparowała. Dobrze jest też schować gotówkę. Kradzieże naprawdę się zdarzają. Podkradanie papieru z kibla albo kosmetyków dla niektórych to norma :)
9. Dokumenty - umowa wynajmu, wszelkie legitymacje, dowód, umowa z uczelnią, a czasem nawet list potwierdzający przyjęcie na studia bywają potrzebne.
10. Przybory - długopisy, ołówki, zakładki, zeszyty i inne takie pewnie niedługo będą przecenione w TESCO, gdzie w tamtym roku udało mi się kupić zeszyty po 20 GROSZY. W sumie długopisy to akurat najmniejsze obciążenie, bo ich akurat w promocji nie widziałam :D
11. Rzeczy kosmetyczne i inne - większość z nich kupujecie teraz, a w okolicy Waszego nowego mieszkania też są sklepy :D Serio. Sama kupowałam wszystko i wiozłam, nie wiem po co. :D Nie róbcie tego, po co się obciążać gąbką, czy jakimiś płatkami kosmetycznymi, skoro kupicie je na miejscu, a jeden dzień bez tego czegoś jakoś specjalnie nie wpłynie na Wasze życie. Lepiej odłożyć tę kaskę i poczekać, niż dźwigać takie rzeczy. :)
Szczerze powiem, że mam jeszcze masę pomysłów, ale jeśli macie jakieś wątpliwości to pytajcie, bo nie chcę przedłużać. :) W każdym razie pamiętajcie -gdy czegoś zapomnicie, to nie koniec świata. Większość rzeczy w razie czego da się dokupić. Tylko pamiętajcie o dokumentach :D
Czytaj dalej...
Tak myśląc o czekającym na mnie pakowaniu rzeczy na studia, pomyślałam, że przecież sporo jest osób, które robią to pierwszy raz. Przypomniało mi się, jak ładowałam do walizki i torby WSZYSTKO. W końcu to tam miałam spędzić większość czasu. Nic bardziej mylnego. W tym wpisie spróbuję Wam pomóc jak spakować się z głową. :)
1.Oceń ilość miejsca - szafa, komoda, półka - niezależnie od tego czy będziesz mieszkać w mieszkaniu czy akademiku, dobrze jest, żebyś wiedziała, ile miejsca masz do dyspozycji. To bardzo ułatwia pakowanie. Wiesz czy możesz zabrać jakieś figurki, misie czy inne sentymentalne pierdoły.
2. Ubrania - absolutnie nie opłaca się brać wszystkich ciuchów. Nie chodzi nawet o podział ze względu na pory roku, ale raczej te w których chodzisz i te, których nie lubisz. Wystarczy kilka par każdej części garderoby. I 3 pary butów. Adidasy, szpilki i trampki. Resztę dowieziesz następnym razem. Na wszelki wypadek przyda się cieplejsza kurtka, jeśli masz kawałek na uczelnię.
3. Naczynia - jasne, jeżeli masz zapewnione naczynia i garczki na stanacji, to mały problem, pojedyncze rzeczy można dokupić w razie czego, ale jeśli wszystko musisz zabrać sama, to wystarczy jeden średni garczek najlepiej z pokrywką, średniej wielkości patelnia, łyżka, łyżeczka, widelec, nóż do krojenia, talerz płaski, miseczka najlepiej żaroodporna (do mikrofalówki), kubek lub dwa. Przydają się też pojemniczki na jedzenie, ale da się bez nich żyć.
4. Pościel - niektóre akademiki (mieszkania w sumie też) zapewniają poduszkę i kołdrę, ale jeśli nie, to wiadomo, trzeba ją zabrać. Obleczkę na pościel zabrałam tylko jedną i gdy wracam do domu piorę ją, bo nie ma pralki. Przyda się wam mała poduszka - szczególnie w trakcie sesji i szczególnie w akademikach.
5. Kosmetyki - biorę wszystkie, chyba, że wiem, że czegoś nie będę używać albo nie będzie mi potrzebne przez najbliższy czas np. zapas lakierów.
6. Sentymentalne bzdurki - mnie w prawdzie nie są potrzebna, ale warto mieć coś takiego. Mimo wszystko nie zabierajcie tego za pierwszym razem.
7. Jedzenie - najlepiej nie brać pierwszym razem zapasu pierogów i schabowych, bo może się okazać, że po ogólnym podziale lodówki nie ma na nie miejsca.
8. Biżuteria - noszę tylko łańcuszek i czasem pierścionek, ale nie radziłabym brać cennych rzeczy, bo słyszałam o sytuacji, gdzie dziewczyny wydawały się super, a biżuteria warta kilkaset złotych wyparowała. Dobrze jest też schować gotówkę. Kradzieże naprawdę się zdarzają. Podkradanie papieru z kibla albo kosmetyków dla niektórych to norma :)
9. Dokumenty - umowa wynajmu, wszelkie legitymacje, dowód, umowa z uczelnią, a czasem nawet list potwierdzający przyjęcie na studia bywają potrzebne.
10. Przybory - długopisy, ołówki, zakładki, zeszyty i inne takie pewnie niedługo będą przecenione w TESCO, gdzie w tamtym roku udało mi się kupić zeszyty po 20 GROSZY. W sumie długopisy to akurat najmniejsze obciążenie, bo ich akurat w promocji nie widziałam :D
11. Rzeczy kosmetyczne i inne - większość z nich kupujecie teraz, a w okolicy Waszego nowego mieszkania też są sklepy :D Serio. Sama kupowałam wszystko i wiozłam, nie wiem po co. :D Nie róbcie tego, po co się obciążać gąbką, czy jakimiś płatkami kosmetycznymi, skoro kupicie je na miejscu, a jeden dzień bez tego czegoś jakoś specjalnie nie wpłynie na Wasze życie. Lepiej odłożyć tę kaskę i poczekać, niż dźwigać takie rzeczy. :)
Szczerze powiem, że mam jeszcze masę pomysłów, ale jeśli macie jakieś wątpliwości to pytajcie, bo nie chcę przedłużać. :) W każdym razie pamiętajcie -gdy czegoś zapomnicie, to nie koniec świata. Większość rzeczy w razie czego da się dokupić. Tylko pamiętajcie o dokumentach :D
Jak często wracacie do domów? :)
NOWOŚCI, DARY, NAGRODY I WŁOSY
Dziś szybki post, w którym pochwalę się co wygrałam, dostałam i kupiłam + włosy.
1. Dresy - szczerze mówiąc kupiłam pierwsze lepsze, które mi wpadły w ręce, bo potrzebowałam ich na zawody strażackie. Kupiłam na bazarku za 40zł. ;) Są bardzo wygodne
2. Puszka CK+ próbki + mini wino musujące - nagroda z konkursu, w którym wybrano 1000 osób do testów tych oto perfum. Byłam strasznie zaskoczona, że udało mi się wygrać i muszę przyznać, że zapach jest śliczny. Zarówno męski jak i damski. Podobno ów próbki chodzą po 5zł za 1,5ml. A puszka jest tak urocza, że chyba oblepię ją pierwszym lepszym papierem pakowym, bo na pewno się przyda :D
3. Ptasie mleczko - nagroda za pomoc, coś na odzyskanie spalonych kalorii :D
To na tyle.
Trzymajcie jutro za mnie kciuki. Ola będzie się bawić w strażaka :D
Pozdrawiam :*
Czytaj dalej...
1. Dresy - szczerze mówiąc kupiłam pierwsze lepsze, które mi wpadły w ręce, bo potrzebowałam ich na zawody strażackie. Kupiłam na bazarku za 40zł. ;) Są bardzo wygodne
2. Puszka CK+ próbki + mini wino musujące - nagroda z konkursu, w którym wybrano 1000 osób do testów tych oto perfum. Byłam strasznie zaskoczona, że udało mi się wygrać i muszę przyznać, że zapach jest śliczny. Zarówno męski jak i damski. Podobno ów próbki chodzą po 5zł za 1,5ml. A puszka jest tak urocza, że chyba oblepię ją pierwszym lepszym papierem pakowym, bo na pewno się przyda :D
3. Ptasie mleczko - nagroda za pomoc, coś na odzyskanie spalonych kalorii :D
4. Fitomed, odżywka regenerująca - od. M. Ma cudowny skład i ładnie pachnie. Już nie mogę się doczekać kiedy ją użyję. :3
5. Herbatka dla nerwusów i zielona kawa - jestem gruba i znerwicowana dlatego Mój Kochany kupił mi coś na złagodzenie tychże dolegliwości. :D A tak serio podobno to zielone coś jest zdrowe, ale NIE POLECAM. Mogłabym pić cały dzień drożdże, byleby nie mieć nic wspólnego z tą kawą. Pachnie jak łupiny z bobu. Fuj.
6. I poniżej włosy jako uzupełnienie fotorelacji. :) Proste jak drut.
To na tyle.
Trzymajcie jutro za mnie kciuki. Ola będzie się bawić w strażaka :D
Pozdrawiam :*
ULUBIEŃCY SIERPNIA
Ciepełko było i się skończyło. Dlatego by sobie przypomnieć cieplejsze dni, czas na ulubieńców cudownego miesiąca jakim był sierpień :)
Make-up
Niedawno zagościły u mnie nowości i chcąc nie chcąc stały się moimi ulubieńcami. Jeśli chodzi o podkład i krem BB to są idealne na lato i używam ich nieco dłużej. Nie dają uczucia ciężkości na twarzy, nie zapychają i dają matowy efekt. Kamuflaż sprawdził się doskonale gdy nie nakładałam tapety, a chciałam zamaskować ewentualne niedoskonałości. Bronzer, który jest pudrem (lub na odwrót, ponieważ niby nastąpił błąd w produkcji) nie ma drobinek i dobrze się rozciera, utrzymuje się całkiem przyzwoicie. Paletka zaskakuje dobrą pigmentacją, ładnie przechodzi i w miarę możliwości nie zbiera się w załamaniach oka. Pędzelki są mięciutkie i bardzo wygodne w użyciu, a jedyny problem jaki mnie napotkał to problem z domyciem H50s i w obu przypadkach powoli zaczyna się wypadanie włosia.
Włosy:
Jeśli chodzi o włosowych ulubieńców to sierpień był obfity w produkty rozjaśniające. Biovax do włosów blond to mój nr 1 jeśli chodzi o maski do włosów. Joanna Naturia, mimo że kiedyś była mi grubo obojętna, bardzo fajnie działała na moje kłaki latem. Garnier Oleo Repair stosowałam jedynie na końcówki, bo trochę obciążała mi włosy, co nie zmieni faktu, że jest gdzieś na podium jeśli chodzi o odżywki tej firmy. Ulubionym olejem stała się oliwka Babydream, uniwersalna o świetnym składzie. Serum do włosów to jak kropka nad "i" w mojej pielęgnacji, a najbardziej polubiłam się z CHI i od czasu do czasu Bioelixire, żeby mocniej nabłyszczyć włosy.
Inne:
Krem ochronny stosowałam przy większym przesuszu albo po dłuższym pobycie na słońcu. Dobry przy większym wysypie niespodzianek lub podrażnieniach. Jeśli chodzi o całe ciało to odkryciem okazało się podkradzione mamie mleczko z Garniera - ulga natychmiastowa i skóra wyraźnie w lepszym stanie. Babydream stosowałam na pojedyncze niespodzianki, bo jeszcze nigdy mi nie zaszkodził. Antyperspirant z Ziaji to mój ulubieniec od lat i zawsze do niego wracam, pięknie pachnie i fajnie chroni. Owszem, zostawia ślady, ale są bardzo widoczne i łatwo schodzą. Pump Up w prawdzie zalicza się do makijażu, ale zapomniałam o nim. Chyba każda z Was już o nim słyszała - jest wart uwagi szczególnie biorąc pod uwagę ten przedział cenowy. No i tonik z Ziaji, również sławny w internetach i wcale mnie to nie dziwi, bo jest cudowny i lepszego tonika nie ma :)
I tym sposobem dotarliśmy do końca ulubieńców. Uff.
Miałyście któryś z kosmetyków? Jak wrażenia?
Pozdrawiam, Ola :)
Czytaj dalej...
Make-up
Niedawno zagościły u mnie nowości i chcąc nie chcąc stały się moimi ulubieńcami. Jeśli chodzi o podkład i krem BB to są idealne na lato i używam ich nieco dłużej. Nie dają uczucia ciężkości na twarzy, nie zapychają i dają matowy efekt. Kamuflaż sprawdził się doskonale gdy nie nakładałam tapety, a chciałam zamaskować ewentualne niedoskonałości. Bronzer, który jest pudrem (lub na odwrót, ponieważ niby nastąpił błąd w produkcji) nie ma drobinek i dobrze się rozciera, utrzymuje się całkiem przyzwoicie. Paletka zaskakuje dobrą pigmentacją, ładnie przechodzi i w miarę możliwości nie zbiera się w załamaniach oka. Pędzelki są mięciutkie i bardzo wygodne w użyciu, a jedyny problem jaki mnie napotkał to problem z domyciem H50s i w obu przypadkach powoli zaczyna się wypadanie włosia.
Włosy:
Jeśli chodzi o włosowych ulubieńców to sierpień był obfity w produkty rozjaśniające. Biovax do włosów blond to mój nr 1 jeśli chodzi o maski do włosów. Joanna Naturia, mimo że kiedyś była mi grubo obojętna, bardzo fajnie działała na moje kłaki latem. Garnier Oleo Repair stosowałam jedynie na końcówki, bo trochę obciążała mi włosy, co nie zmieni faktu, że jest gdzieś na podium jeśli chodzi o odżywki tej firmy. Ulubionym olejem stała się oliwka Babydream, uniwersalna o świetnym składzie. Serum do włosów to jak kropka nad "i" w mojej pielęgnacji, a najbardziej polubiłam się z CHI i od czasu do czasu Bioelixire, żeby mocniej nabłyszczyć włosy.
Inne:
Krem ochronny stosowałam przy większym przesuszu albo po dłuższym pobycie na słońcu. Dobry przy większym wysypie niespodzianek lub podrażnieniach. Jeśli chodzi o całe ciało to odkryciem okazało się podkradzione mamie mleczko z Garniera - ulga natychmiastowa i skóra wyraźnie w lepszym stanie. Babydream stosowałam na pojedyncze niespodzianki, bo jeszcze nigdy mi nie zaszkodził. Antyperspirant z Ziaji to mój ulubieniec od lat i zawsze do niego wracam, pięknie pachnie i fajnie chroni. Owszem, zostawia ślady, ale są bardzo widoczne i łatwo schodzą. Pump Up w prawdzie zalicza się do makijażu, ale zapomniałam o nim. Chyba każda z Was już o nim słyszała - jest wart uwagi szczególnie biorąc pod uwagę ten przedział cenowy. No i tonik z Ziaji, również sławny w internetach i wcale mnie to nie dziwi, bo jest cudowny i lepszego tonika nie ma :)
I tym sposobem dotarliśmy do końca ulubieńców. Uff.
Miałyście któryś z kosmetyków? Jak wrażenia?
Pozdrawiam, Ola :)
PIELĘGNACJA PAZNOKCI
Hej :)
Pytacie o moją pielęgnację paznokci. Więc robię małe uaktualnienie. :)
1. Malowanie paznokci - przede wszystkim staram się, żeby zawsze coś chroniło płytkę paznokcia. Prawie zawsze są to 2-3 warstwy. Wtedy lakier utwardza pazury i automatycznie ciężej je złamać. Chociaż to też nie jest zasadą.
2. Zmywanie lakieru - ZMYWANIE! nie zdrapywanie, zdłubywanie, zjadanie - jak zwał tak zwał. Lakier zmyty zmywaczem do paznokci. Najlepiej bez acetonu. Moje pazury były zawsze w opłakanym stanie bo prędzej czy później zjadałam z nich lakier. Nie muszę mówić jak wyglądała płytka paznokcia...
3. Moczenie w oliwie z oliwek - wcześniej robiłam to raz w miesiącu, nawet rzadziej. Wolałam wcierać olejki, jednak wydaje mi się, że lepiej działa moczenie w ciepłej oliwie z oliwek, do której dodaję kilka kropel cytryny. Podgrzewam w kąpieli wodnej lub na parze i co chwilę sprawdzam czy już temperatura jest odpowiednia. A ponieważ moczę 20 minut to najczęściej muszę podgrzać jeszcze raz. :)
3. Kremowanie rąk - w lecie kremuję trochę rzadziej, ale gdy czuję potrzebę to sięgam po kremik ze zdjęcia. Lepszego nie miałam - natychmiastowa ulga i myślę, że miał swój udział w walce o paznokcie. :)
4. Inne pierdoły - Co do piłowania i obcinania - nie powinno się używać metalowych pilników ani obcinać - od kiedy obcięłam pazury pierwszym razem nie używałam pilniczka ani niczego więc o ile nie piłujcie migdałków, najlepiej w ogóle unikać wszelkich ingerencji.
Do odsuwania skórek używam drewnianego patyczka - może to być zapałka, wykałaczka czy też specjalny patyczek do odsuwania skórek. Byleby skórek nie wycinać.
Nigdy nie obgryzałam paznokci, ale tego też nie wolno robić - psuje i zęby i paznokcie.
Nawadnianie - w tym roku ogólnie dużo piję (wody i soków) i myślę, że to również ma duży wpływ na pazury.
Ode mnie to wszystko. A w razie pytań - zapraszam. :)
A Wy jak dbacie o swoje pazury?
Czytaj dalej...
Pytacie o moją pielęgnację paznokci. Więc robię małe uaktualnienie. :)
1. Malowanie paznokci - przede wszystkim staram się, żeby zawsze coś chroniło płytkę paznokcia. Prawie zawsze są to 2-3 warstwy. Wtedy lakier utwardza pazury i automatycznie ciężej je złamać. Chociaż to też nie jest zasadą.
2. Zmywanie lakieru - ZMYWANIE! nie zdrapywanie, zdłubywanie, zjadanie - jak zwał tak zwał. Lakier zmyty zmywaczem do paznokci. Najlepiej bez acetonu. Moje pazury były zawsze w opłakanym stanie bo prędzej czy później zjadałam z nich lakier. Nie muszę mówić jak wyglądała płytka paznokcia...
3. Moczenie w oliwie z oliwek - wcześniej robiłam to raz w miesiącu, nawet rzadziej. Wolałam wcierać olejki, jednak wydaje mi się, że lepiej działa moczenie w ciepłej oliwie z oliwek, do której dodaję kilka kropel cytryny. Podgrzewam w kąpieli wodnej lub na parze i co chwilę sprawdzam czy już temperatura jest odpowiednia. A ponieważ moczę 20 minut to najczęściej muszę podgrzać jeszcze raz. :)
3. Kremowanie rąk - w lecie kremuję trochę rzadziej, ale gdy czuję potrzebę to sięgam po kremik ze zdjęcia. Lepszego nie miałam - natychmiastowa ulga i myślę, że miał swój udział w walce o paznokcie. :)
4. Inne pierdoły - Co do piłowania i obcinania - nie powinno się używać metalowych pilników ani obcinać - od kiedy obcięłam pazury pierwszym razem nie używałam pilniczka ani niczego więc o ile nie piłujcie migdałków, najlepiej w ogóle unikać wszelkich ingerencji.
Do odsuwania skórek używam drewnianego patyczka - może to być zapałka, wykałaczka czy też specjalny patyczek do odsuwania skórek. Byleby skórek nie wycinać.
Nigdy nie obgryzałam paznokci, ale tego też nie wolno robić - psuje i zęby i paznokcie.
Nawadnianie - w tym roku ogólnie dużo piję (wody i soków) i myślę, że to również ma duży wpływ na pazury.
Ode mnie to wszystko. A w razie pytań - zapraszam. :)
A Wy jak dbacie o swoje pazury?
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)